Rejestracja FAQ Użytkownicy Szukaj Forum  sympatyków i członków Ruchu Szensztackiego Strona Główna

Forum sympatyków i członków Ruchu Szensztackiego Strona Główna » Czy potrafię zawierzyć? » w słabościach Idź do strony 1, 2  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 12:35, 17 Sie 2006
Sałata

 
Dołączył: 15 Sie 2006
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Białogard


ANIa napisał:
Czasem wydaje się że coś jest pomyłką; bo myślę że za trudne, niepotrzebne, czy wręcz oddala mnnie od Boga...


Tak, ale kiedy już podnosimy się wracamy do Niego z przeprosinami i staramy się trwać jak najdłużej.
Jak najdłużej- aż do kolejnego upadku, a później znów powrót.
I tak w kółko Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 23:56, 19 Sie 2006
krzemo
Administrator

 
Dołączył: 26 Cze 2005
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz


To prawda kółko się naogół zamyka, ale ważne jest by nie zadowalać się tym, że ono i tak się zamknie... I prosić Boga o pomoc w tym by jak najdłużej trwać w dobrych postanowieniach Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 16:57, 20 Sie 2006
Sałata

 
Dołączył: 15 Sie 2006
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Białogard


krzemo napisał:
To prawda kółko się naogół zamyka


Właśnie, "na ogół" kółko się zamyka. Aczkolwiek bywa tak, iż czasem ludzie, po upadku, że tak to nazwę, próbują się podnieść, ale nie wracają już do Boga. Kolejny paradoks, bez Pana nie można się podnieść, bez Jego pomocy- jesteśmy zbyt słabi, aby zrobić to samodzielnie. Grzesznicy udają, że potrafią chodzić, a nawet biegać bez Boga. A naprawdę? Sparaliżowani na wózku inwalidzkim grzechu.

krzemo napisał:
I prosić Boga o pomoc w tym by jak najdłużej trwać w dobrych postanowieniach Smile


Sakrament pokuty, Eucharystia, codzienna modlitwa... Z tym damy radę trwać z dala od zła Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:00, 20 Sie 2006
krzemo
Administrator

 
Dołączył: 26 Cze 2005
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz


Sałata napisał:

Właśnie, "na ogół" kółko się zamyka.


Tu chciałem podkreślić, że ono nie musi zamknąć w tym sensie, że nie musimy każdego poddźwignięcia zamknąć upadkiem i tego wszystkim życzę by nie zamykać tego kółka...

Sałata napisał:

Grzesznicy udają, że potrafią chodzić, a nawet biegać bez Boga. A naprawdę? Sparaliżowani na wózku inwalidzkim grzechu.


To kolejny paradoks, ale czasem trudno dostrzec ten "wózek" a nawet gdy się go dostrzeże to on wygląda jak... mercedes i dlatego potrzeba nam modlitwy, Eucharystii i konfesjonału by wyjść z "mercedesowych" złudzeń...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:37, 20 Sie 2006
Sałata

 
Dołączył: 15 Sie 2006
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Białogard


krzemo napisał:
Czasem trudno dostrzec ten "wózek" a nawet gdy się go dostrzeże to on wygląda jak... mercedes.


Tak, zwłaszcza na początku. Niedługo potem mercedes okazuje się kupą złomu, co więcej, z którego ciężko jest wysiąść.
Nie oszukujmy się- naprostszy przykład- papierosy. Na początku było fajnie, teraz...? Zależy kiedy, bo... Nie lubię budzić się rano z bólem płuc. Ale lubię zapalić.
I cóż. Widzę swój wózek, a nie zsiadam z niego. Brak silnej woli, brak zaufania w Jego Miłosierdzie, a w końcu chyba nawet brak chcęci wychodzenia z tego wszystkiego.

I nie tylko ja tak mam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:00, 20 Sie 2006
Janek Engel
Administrator

 
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz


Uznałem, ze kwestia naszego zawierzenia Bogu i MTA w słabościach jest tak ważna, ze zasługuje na wydzielenie do osobnego tematu... Wink

Bez zawierzenia i pomocy z góry nie da się wytrwać nawet jedengo dnia z dala od słabości... Nieraz przeraża mnie to jak łatwo jest przekroczyć granicę podatności na kolejny upadek... Aż za łatwo...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:00, 20 Sie 2006
krzemo
Administrator

 
Dołączył: 26 Cze 2005
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz


Sałata napisał:

Tak, zwłaszcza na początku. Niedługo potem mercedes okazuje się kupą złomu, co więcej, z którego ciężko jest wysiąść.
(...)
I cóż. Widzę swój wózek, a nie zsiadam z niego. Brak silnej woli, brak zaufania w Jego Miłosierdzie, a w końcu chyba nawet brak chcęci wychodzenia z tego wszystkiego.

I nie tylko ja tak mam.


Każdy nałóg jest takim złomem zarówno wspomiane papierosy, ale także alkohol, narkotyki, onanizm czy komputer...

Pierwszym ważnym krokiem jest to by sobie uświadomić, że siedzi się jednak na wózku a nie w mercedesie - mam wielu przyjaciół, którzy się gdzieś pogubili, ale uważają, że jadą w mercedesie...

Dalej proponuje, co sam praktykuje, bo też w wielu miejscach jeżdzę na wózku... MODLITWĘ
Jest ona tu bardzo ważna i częste dobre postanowienia...
Zapewne ktoś powie, ale ja juz nie daje rady i tak w kółko wracam na bagna - odpowiadam ja też i właśnie gdy najtrudniej się podnieść proponuje sięgnąć po [link widoczny dla zalogowanych]
Dobrze jest mieć go pod ręką i nie czekać tylko od ręki tam zajrzeć - właśnie wtedy gdy jest największy żal, że znów się nie udało...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 21:14, 20 Sie 2006
Justol

 
Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wodzisław Śląski


Ostatnio byłam na rekolekcjach na kazaniu Ksiądz mówił że Jezus nie daje nam ciężarów których my sami nie potrfimy udźwignąć... Na szczęćie ON jest zawsze z nami i nigdy nas nie upuści... Pomaga nam nieść nasze krzyże zawsze gdy jest dobrze ale i najbardziej wtedy, gdy myślimy że wszyscy nas opuścili ON zawsze był, jest i będzie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:01, 20 Sie 2006
Sałata

 
Dołączył: 15 Sie 2006
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Białogard


Jak napisał krzemo, ważne jest, aby mieć TĄ świadomość na czym się siedzi, i dokąd tym czymś się dojedzie.
Ważne, ale sama świadomość to jeszcze nie wszystko.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:19, 20 Sie 2006
krzemo
Administrator

 
Dołączył: 26 Cze 2005
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz


Justol przypomniał nam bardzo ważną sprawę, że Pan Bóg nigdy nie daje za dużo na nasze ramiona, no chyba że szczęscia Smile

Odnosząc się do postu sałaty, chcę zauważyć, że świadomośc podałem jako pierwszy krok bez niego nie da się pojść dalej...

Jako drugi zaproponowałem modlitwę, ale modlitwa nie każdemu może pomóc bo są i tacy dla których pacież to np zwykłe klepanie formułek w takiej sytuacji modlitwa nie wiele pomoże - tu potrzeba poczuć JEGO obecność i dać się prowadzić...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez krzemo dnia Nie 22:44, 20 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:31, 20 Sie 2006
Sałata

 
Dołączył: 15 Sie 2006
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Białogard


krzemo napisał:
Justol przypomniał nam bardzo ważną sprawę, że Pan Bóg nigdy nie daje za dużo na nasze ramiona, no chyba że szczęscia Smile


Czytałam kiedyś opowiadanie o człowieku, który myślał, że krzyż, który daje mu Bóg jest dla niego zdecydowanie za ciężki.
Modlił się dniami i nocami o to, ażeby Bóg odebrał jego krzyż, a w zamian podarował mu drugi, lżejszy.
Którejś nocy do owego mężczyzny przyszedł anioł. Powiedział, że jest bożym wysłannikiem i zabiera go do miejsca, w którym sam wybierze sobie krzyż.
Miejsce okazało się wielkim pomieszczeniem, w środku czerwona poświata, a pod ścianami ustawione krzyże. Całkiem małe, zbudowane z dwóch zapałek, trochę większe, z patyków, aż po ogromne, z wielkich gałęzi drzew.
Człowiek stał zdziwiony, jeszcze nigdy nie widział pokoju z tyloma krzyżami.
Anioł powiedział:
-Jesteśmy. Twoje prośby zostały wysluchane. Możesz wybrać sobie swój własny krzyż na resztę życia. Idź. Będę tu na Ciebie czekał.

Mężczyzna poszedł. Przymierzał różne krzyże, ale okazywały się albo za małe, za lekkie, albo za ciężkie, albo uwierały w plecy czy ramiona. Po kilku godzinach znalazł ten jeden, idealny. Szczęśliwy już, że ma to, co chciał podszedł do anioła:
-To ten.
-Na pewno?
-Tak, jest idealny. Nie za lekki, nie za ciężki, w sam raz.
-To wracamy. Powiem Ci tylko, że to ten sam krzyż, który chciałeś wymienić na inny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:44, 20 Sie 2006
krzemo
Administrator

 
Dołączył: 26 Cze 2005
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz


Pan Bóg wie co robi, choć czasem to trudne do pojęcia...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 22:59, 20 Sie 2006
Sałata

 
Dołączył: 15 Sie 2006
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Białogard


"Ty się bowiem nie radujesz ofiarą
i nie chcesz całopaleń, choćbym je dawał. Moją ofiarą, Boże, duch skruszony,
nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym."
/Psalm 51, 18-19/

Bóg nie potrzebuje naszych darów, skarbów, nie możemy Go "przekupić", bowiem i tak wszystko jest Jego.
Potrzebuje człowieka, skruszonego serca, pokory, chęci nawrócenia.

Rzeczywiście, Bóg wie, co robi. Kiedyś słyszałam, że sprawiedliwości Boga nie da się mierzyć sprawiedliwością ludzi.
Pewnie stąd pytania: gdzie jesteś, kiedy Cię potrzebuję/ą?; dlaczego na to pozwalsz?;

My nie wiemy, ale ON wie dlaczego, jak i po co.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:00, 20 Sie 2006
Janek Engel
Administrator

 
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz


Uwielbiam tą historię... Idealnie oddaje relacje pomiędzy człowiekiem, a jego własnym krzyżem...

krzemo napisał:
Zapewne ktoś powie, ale ja juz nie daje rady i tak w kółko wracam na bagna

Po wielu latach uciążliwej walki z pewną słabością i setkach pojedynków zakończonych nieodmiennie upadkami przez głowe przewalały mi się różne wnioski...
Począwszy od tych z cyklu: "po co walczyć, szybciej upadniesz - szybciej powstaniesz, a tak się tylko męczysz";
poprzez: "tak wiem i tak upadnę, nie mam szans, ale kiedyś może wreszcie się uda",
aż do: "każda wytrwana godzina jest na wagę złota".
Jednak przeważnie panowało we mnie poczucie, że w momencie gdy pojawi się pokusa - to już po mnie, a upadek jest już tylko kwestią czasu...

Jednak w tegorocznym Wielkim Poście po raz pierwszy udało mi się zwyciężyć i to zwyciężyć niepodważalnie...
W momencie najcięższej pokusy chwyciłem za różaniec i za wstawiennictwem Ojca Świętego Jana Pawła II modliłem się o wytrwanie...
Wytrwałem dzień, potem drugi, a potem pokusa ustała całkowicie...
Dało mi to wiarę, że jednak DA SIĘ ZWYCIĘŻYĆ!!!
Po tylu latach i setkach przegranych bitew pierwsze zwycięstwo...

Potem znów przyszły cięższe chwile i znów upadek i znów bagno...
Ale teraz już wiem, że wróg nie jest niepokonany i kiedyś uda mi się stoczyć kolejną udaną bitwę i tym razem będzie ona ostatnią!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:07, 20 Sie 2006
Sałata

 
Dołączył: 15 Sie 2006
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Białogard


Janek Engel napisał:
Uwielbiam tą historię... Idealnie oddaje relacje pomiędzy człowiekiem, a jego własnym krzyżem...


Czytałam ją tylko raz, kilka miesięcy temu. Zapadła mi w pamięć jak żdana inna. Też mi się podoba. I faktycznie, relacja pomiędzy człowiekiem, a jego własnym krzyżem- wydaje się, że krzyż jest za ciężki, że coś tu jest nie tak, że Bóg chyba się, qna, pomylił.
A jednak... Wink

Janek Engel napisał:
"tak wiem i tak upadnę, nie mam szans, ale kiedyś może wreszcie się uda"


Powiedzmy, że jestem właśnie na tym etapie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:30, 20 Sie 2006
krzemo
Administrator

 
Dołączył: 26 Cze 2005
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz


Jedna tylko uwaga zawsze jest SZANSA i jak doszłać już tak daleko to Bogu dziękuj, za to że już wiesz, że Twój wózek to nie mercedes...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 23:47, 20 Sie 2006
Janek Engel
Administrator

 
Dołączył: 27 Cze 2005
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bydgoszcz


Sałata napisał:

Janek Engel napisał:
"tak wiem i tak upadnę, nie mam szans, ale kiedyś może wreszcie się uda"



Powiedzmy, że jestem właśnie na tym etapie...


Napiękniejsze jest to, że aby dojść do zwycięstwa, trzeba przejść przez dokładnie wszystkie etapy walki... Nie da się nic ominąć... Pójść na skróty...
Rzekłbym wręcz, że upadki są niezbędne do wyzwolenia... Porażki do ostatecznego zwycięstwa...
Tak jak już pisałem w innym temacie prawdziwe nawrócenie nie byloby możliwe, gdyby nie upadki... Dlatego chlubię się z mych niedoskonałości, gdyż przez nie Pan okazał i jeszcze okaże swą moc!

Choć czasem jednak z tą chluba wygrywa wstyd... Jest to jednak przejaw braku zawierzenia i ufności wobec Boga, a co za tym idzie kolejna niedoskonałość...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 15:33, 21 Sie 2006
Justol

 
Dołączył: 06 Sie 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wodzisław Śląski


Było także takie opowidanie... Penwnemu mężczyźnie przyśniło się że spaceruje plażą. Na chmurkach ukazywały się poszczególne wydarzenia z jego życia.Obok niego szedł Jezus. Czasmi na "ekranie z chmurek" pozkazywał się piasek, a na nim 4 ślady stóp- gdy temu człowiekowi działo się dobrze, a 2 pary- gdy nie wszysko się układało... Człowiek zapytał Jezusa: Panie czemu w złych chwilach moego życia nie było Cię przy mnie, dlaczego mi nie pomogłeś? Jezus mu odpowiedział: Ja właśnie wtedy niosłem Cię na rękach....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:30, 21 Sie 2006
Sałata

 
Dołączył: 15 Sie 2006
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Białogard


Taaak, te słowa pierwszy raz znalazłam w piosenkach Kultu. Najpierw nie skojarzyłam, musiałam dobrych kilkanaście razy przesłuchać piosenkę, żeby zrozumieć przesłanie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:10, 21 Sie 2006
pakmen

 
Dołączył: 05 Lip 2005
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Brzoza / Bydgoszcz


„Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć”

Jonasz Kofta

Marzenia mają wielką moc. Coś, co czasem wydaje się tylko snem, nierealną utopią właśnie dzięki marzeniom potrafi stać się niesamowitą przygodą dającą szczęście. Po prostu trzeba wierzyć, że te marzenia mogą się spełnić, że sen moze stać się jawą... wtedy dużo łatwiej się żyje, bo optymizm i nadzieja na lepsze jutro są swoistym parasolem chroniacym przed upadkiem w swoich słabościach... tak przynajmniej jest ze mną- optymizm musi być Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
w słabościach
  Forum sympatyków i członków Ruchu Szensztackiego Strona Główna » Czy potrafię zawierzyć?
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 2  
Idź do strony 1, 2  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © phpBB Group
Theme designed for Trushkin.net | Themes Database.
Regulamin